Strona główna | Mapa serwisu | English version


rozważania
O MNIE > rozważania

 

Rozważania na temat człowieka XXI wieku

 

Drodzy Braci i Siostry,

Przeżywamy miesiąc listopad - czas zadumy. Rozmyślamy o Tych, co już odeszli do wieczności. Uświadamiamy sobie, że wszystko - co nas otacza, jest przemijające. A zatem możemy powiedzieć za Hiobem, że „VANITAS VANITATUM, ET OMNIA VANITAS” (marność nad marnościami, wszystko marność). Spojrzenie na mogiłę utwierdza nas, że każdy swoją ziemską tułaczkę zakończy w tym właśnie miejscu. Pytanie jest tylko: z czym – z jakim ”bagażem” zatrzymamy się w ziemskiej podróży do Domu Ojca ? Co tak naprawdę zabierzemy ze sobą, a co zostawimy TU - na Ziemi ? Czy więcej nagromadzimy skarbów na Ziemi, czy dobrych uczynków w Niebie ? Miesiąc listopad, to czas kiedy wspominamy tych, co już odeszli do wieczności. To także dobry moment, do zastanowienia się nad sensem naszego życia.

„BYĆ CZY MIEĆ" – oto jest pytanie, które coraz częściej zadawane jest właśnie dziś, na początku dwudziestego pierwszego wieku. Oddaje ono całą głębie problemów człowieka naszej ery. Przed podjęciem rozważań na ten temat, należy zastanowić się, co jest przyczyną, że pytanie to dotyczy każdego - bez wyjątku - człowieka świata "kultury zachodu", wierzącego i niewierzącego. Dlaczego tak się dzieje, że człowiek, żyjący właśnie w centrum Europy, boi się jasno i otwarcie powiedzieć - "chcę mieć, nie ważne kim jestem i kim się stanę". To, że człowiek chce posiadać nie jest niczym nowym. Tysiące lat temu, pierwotni ludzie już zrozumieli czym jest posiadanie, kiedy jeden raz użyte narzędzie pracy, nie wyrzucali - lecz pozostawiali je, aby posłużyć się nim ponownie jeszcze raz. Z przypowieści o talentach wiemy, że Pan Bóg wymaga od nas, abyśmy pomnażali to, co od Niego otrzymaliśmy. Nie ma tutaj żadnej sprzeczności z tym, że człowiek chce mieć więcej i jeszcze więcej. To nie jest żadna chciwość. Chodzi o to, że nie możemy zmarnować, czyli „zakopać” takiego talentu, do rozwijania którego zostaliśmy powołani – czyli musimy inwestować, aby pomnażać. Nie chodzi tutaj tylko o kwestie materialnego posiadania lub dominowania, lecz o rozsądek i racjonalny rozwój duchowy tego, co powinniśmy czynić, jako Chrześcijanie. Dynamicznie zmieniająca się mentalność człowieka, który swoje wzory – nie zawsze najlepsze - czerpie z kultury zachodu powoduje, że pieniądz - czyli chęć posiadania, staje się wyznacznikiem wartości wszystkiego, nawet myślenia. A zatem, czy mądrość i posiadanie można ze sobą pogodzić ? W drugiej księdze Kronik Starego Testamentu (2 Krn - 1) - Bóg ukazuje nam postać Salomona, którego obdarował nie tylko mądrością, ale również bogactwem, czyli posiadaniem. Świadczy to o tym, że by posiadać trzeba nie tylko chcieć, ale również umieć wybrać mądrość, o czym współczesny człowiek często zapomina. Mądrość opiera się na myśleniu, która jest podstawą maksymy filozoficznej Rene Descartes’a Kartezjusza „Cogito ergo sum" (myślę, więc jestem). Współczesny człowiek często zapomina o tym, że należy myśleć, aby brać pełną odpowiedzialność za siebie i aby nie zagubić własnego człowieczeństwa oraz tych wartości, jakie daje nam wiara. Gdy ktoś inny za nas myśli i za nas podejmuje decyzje, wówczas stajemy się zniewoleni. Animatorami naszych dusz są chociażby tzw. nowoczesne ruchy religijne, które przedstawiają - na swoją korzyść - wypaczone prawdy, będące pseudosposobem do osiągnięcia szczęścia. Za tym iluzorycznym „szczęściem” kryje się szatan, który „jak lew ryczący krąży, aby kogoś pożreć”. Dotychczas egzystencja człowieka – do chwili śmierci – była jedyną pewną rzeczą. Tymczasem we współczesnym świecie mamy do czynienia z nową „chorobą” cywilizacyjną, która zagraża bytowi człowieka nie w sposób fizyczny - choć i w taki również - lecz poprzez kształtowane stosunki społeczne oraz wzajemne ich oddziaływanie.

Wg rocznika statystycznego, konsumpcja w krajach europejskich i bogatych państwach świata znacznie przekracza zapotrzebowanie ludności tych krajów. To ona jest przyczyną problemu, który przejawia się zagubieniem wartości intelektualnych, kosztem masowego podporządkowania jednostki wobec „kultu przedmiotu i kultu pieniądza”. Człowiek przyjmuje postawę hedonistyczną, nastawioną na konsumpcyjny model życia w przyjemności i nadmiernego posiadania. A przecież postawa Chrześcijanina powinna być tego zaprzeczeniem. ”Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi” – tak uczy nas Ewangelia Święta. Nadmierny konsupcjonizm powoduje, że zostaje zniszczona duchowa sfera człowieka. Przesadne traktowanie pieniędzy jako celu - a nie środka do celu - prowadzi do zniszczenia osobowości, która nagle przybiera postać własnego niewolnictwa. Nie możemy też popadać w skrajność, gdyż odbieranie prawa do posiadania (nacjonalizacja) jest pogwałceniem podstawowego prawa, czyli poszanowania własności. Dążenie do posiadania jest – w pewnym sensie - jednym z naturalnych zachowań, jakie nadają sens życiu i pracy. Chodzi tutaj o zachowanie rozsądku i umiaru. Człowiek współczesny - będący Chrześcijaninem, powinien wyzbyć się chęci nadmiernego posiadania, aby lepiej poznać samego siebie, gdyż inaczej zostanie wplątany w wir materialistycznej ideologii absurdu, która prowadzi do zjawisk patologicznych i zaniku ducha ludzkości. Posiadanie musi mieć fundamenty rozsądku i zostać ograniczone, gdyż jednostka – poprzez konformizm - zagubi się w tłumie identycznych ludzi, pragnących tego samego i robiących to samo. Oczywiście proza życia pokazuje zupełnie odmienną rzeczywistość. Ludzie są zbyt słabi, aby stawić czoło wyzwaniom i pokusom nowej epoki. Popadają w obsesję posiadania, gdyż jest to najłatwiejszy sposób przetrwania w dzisiejszym świecie. Człowiek będący w sile wieku u szczytu kariery zawodowej zapomina, że najcenniejszym darem - które posiada bezcenną wartość - jest życie i zdrowie. Dopiero w sytuacji tragedii życiowej, choroby, bezradności, itp. tak naprawdę uświadamia sobie, jak duże jest dyskonto nominalnej wartości jego posiadania, tzn. nie jest nic warte. Po prostu „vanitas vanitatum et omnia vanitas” (marność nad marnościami, wszystko marność).

Miarą człowieka jest nie tylko jego stan posiadania. Człowiek wart jest tyle, ile czyni dobra drugiemu człowiekowi – tak na zadane pytanie o miarę wartości człowieka podczas jednego ze Światowych Dni Młodzieży odpowiedział papież Jan Paweł II. Czy dzisiaj człowiek XXI wieku umie odróżnić dobro od zła ? Współczesna rzeczywistość jaka nas otacza, sama daje nam odpowiedź i jakby zaprzecza temu, co przez lata było modelem idealistycznym, który należało naśladować. W systemie demokratycznym, człowiek korzysta ze swoich praw, które dają mu duże poczucie swobody i pseudowolności, w szczególności wolności słowa. Całe to przekonanie staje się iluzją, gdy uświadomimy sobie, że wszystko to jest jedynie pozorem prawdziwej wolności, gdyż sprowadza się jedynie do chęci posiadania, zapominając często o wartościach chrześcijańskich, które są fundamentem prawdziwej wolności. Nadużywanie wolności słowa prowadzi z jednej strony do braku odpowiedzialności za wygłaszane osądy, a z drugiej strony do relatywizowania pojęcia prawdy obiektywnej. Codzienne media "karmią" nas sporą ilością informacji, które jednak nie każdy człowiek potrafi ocenić i zrozumieć ich sens. Informacja - czyli słowo, podawane jest nie w kategorii faktu, lecz w kategorii sensacji. Co więcej sensacyjna informacja staje się przedmiotem pożądania – podobnie jak pieniądz, gdyż posiada ona pewna „wartość użytkową”, którą można kogoś zniszczyć. Dominuje zasada, że „tylko zła informacja, jest dobrą wiadomością”. Z kolei przeciwieństwem wolności słowa jest cenzura, którą pamiętamy sprzed 1989 roku. Ta opcja, tym bardziej nie dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza w demokratycznym Państwie, które opiera się – przede wszystkim - na wolności słowa. Nie mniej jednak, nadużycie - niewłaściwie rozumianej - wolności słowa również prowadzi do zniewolenia, gdyż człowiek przestaje myśleć, nie może odróżnić prawdy od kłamstwa, dobra od złego – po prostu „przestaje żyć”. Jego ciało nie ginie - w sensie biologicznym. On umiera zupełnie inną śmiercią - umiera sam dla siebie.

 

Bracia i Siostry,

Człowiek XXI wieku staje się „jednostką” bardzo rozdwojoną, która szuka prawdy i uniwersalnych wartości. Owe rozdwojenie (dwoistość), które prowadzi do osłabienia wiary nazywamy również wątpieniem i chwiejnością w wierze. Człowiek chwiejny w wierze to dla Jakuba Apostoła dipsychos, "ktoś o rozdwojonej duszy" (Jk 1,8; 4,8). "Wątpić" to w Nowym Testamencie znaczy diakrinein, czyli "dwójmyśleć", "dwójsądzić", wyznawać jednocześnie dwie niezgodne z sobą rzeczy (Mt 21,21; Rz 4,20; Jud 22; Jk 1,6). "Wątpić" to ponadto distazein, czyli "wychylać się w dwie strony" (Mt 14,31; 28,17). Z wątpieniem spotykamy się od dawna. Już w Starym Testamencie Mojżesz zwątpił, że uderzenie laską o skałę może spowodować wytrysk wody życia dla Izraelitów. Św. Tomasz - nie obecny w wieczerniku - również nie dał wiary pozostałym apostołom, że Chrystus naprawdę zmartwychwstał. Bóg przewidział, że człowiek będzie poddany próbom zwątpienia i będzie kontestował Jego naukę i prawdy wiary, dlatego powiedział ”Błogosławiony człowiek, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują" (1,12).

Symbolem chwiejności współczesnego człowieka i świata, jest drzewo „gonione” wiatrem i umieszczony pośrodku globus, znajdujące się w prezbiterium górnego kościoła Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, które w dniu 17 sierpnia 2002 roku konsekrował papież Jan Paweł II. Źródłem prawdy i wszelkich łask jest Boże Miłosierdzie, które w naszym codziennym życiu powinno wyznaczać nam właściwe kierunki naszego postępowania. „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. To jest właściwe credo dla współczesnego człowieka – chrześcijanina XXI wieku. Orędzie o Bożym Miłosierdziu przybliża tajemnicę miłosierdzia Bożego, wzywa do zaufania Panu Bogu i postawy miłosierdzia wobec bliźnich, a także do głoszenia i wypraszania miłosierdzia Bożego dla świata m.in. przez praktykę nowych form kultu (obraz Jezusa Miłosiernego, święto Miłosierdzia, koronka do Miłosierdzia Bożego i godzina Miłosierdzia).

 

 Główny ołtarz w bazylice Sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

A zatem jaką należałoby dać odpowiedź na zadane na początku mojego rozważania pytanie: Być, czy Mieć? Powiem tak: trudno jest być - nie mając nic, lecz mając wszystko - przestajemy być. Umiejmy ocenić swoje potrzeby i do nich dostosować nasze posiadanie. Pamiętajmy jednak, że „łatwiej będzie wielbłądowi przejść przez ucho igielnie, niż bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego” i abyśmy nigdy na Sądzie Ostatecznym nie usłyszeli od naszego Ojca : „A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam” (Jk 5, 1-3).

Podsumowując to moje rozważanie na temat stylu życia i wartości człowieka XXI wieku, musimy pamiętać, że najdoskonalszym źródłem i drogowskazem życia jest Ewangelia święta. Warto rozważyć również dzieła poetów i pisarzy. Na przeciw zagubionemu człowiekowi współczesnego świata, wychodzi nasz polski poeta - Zbigniew Herbert, który zostawił nam wiersz pt. „przesłanie Pana Cogito” będący swoistym drogowskazem kierunków, w jakich człowiek powinien podążąć i jak godnie postępować:

„Przyjmij aktywną postawę wobec świata. Nie wolno Ci być obojętnym.

Wobec łotrostwa, przemocy, obłudy wystosuj Gniew i Pogardę.

Oddziel dobro od zła i potęguj zło.

Bądź odważny w obliczu przemocy,

bądź szlachetny i bądź wierny jak prastare wzorce:

trzech bohaterów z trzech słynnych eposów świata:

Gilgamesz, Hektor, Roland.

Kochaj świat i jego piękno, a odrzuć nędzę moralną.

Nie wybaczaj w imieniu skrzywdzonych, bo tylko oni mają do tego prawo.

I D Ź”.

 

Wasz duszpasterz

x. Piotr

PRYWATNA STRONA KS. PIOTRA CICHONIA *** autor strony MB *** 2008